Kocham ją. Gdybym miała wybrać jedną jedyną szminkę ze wszystkich jakie mam wybrałabym właśnie tę. Pochodzi ona ze świetnej serii Moisture Renew (więcej informacji TUTAJ), która ma bardzo miękką konsystencję, łatwo się ją aplikuje a kolory są bardzo nasycone. Latem z tej kolekcji używałam fuksji i koralu na zmianę. Ma fioletowogranatowe opakowanie ze ściętym wierzchołkiem. I właśnie ten detal jest jedyną wadą jak dla mnie w odniesieniu do opakowania. Dlaczego? Ponieważ nie można trzymać ich numerkiem do góry - w sytuacji, gdy mamy kilka pomadek z tej serii musimy na chybił-trafił szukać jednej konkretnej w swoim zbiorze. Mają zapach typowo pomadkowy (chyba rozumiecie o co mi chodzi :)) a w opakowaniu znajdziemy 4g produktu (możemy korzystać z niej aż 30 miesięcy po otwarciu!).
Kolor 720 to typowy nude. Bardziej beżowo-brązowy niż jego siostra, którą za chwilę Wam przedstawię. Nie ma w sobie drobinek ani brokatu. Jeżeli szukacie pomadki na co dzień w brązach i beżach, bez tonów różowych to koniecznie musicie przyjrzeć się temu produktowi!
Pomadka jest miękka, bardzo łatwo się ją aplikuje i gładko sunie po ustach. Nie wysusza ich, nie podkreśla suchych skórek. Kolor po nałożeniu dwóch warstw jest nasycony, intensywny. Tuż po nałożeniu wygląda jakbyśmy użyły jeszcze na pomadkę delikatnego błyszczyka - nie jest to jednak efekt drobinek czy brokatu ale raczej efekt odbijania światła. Po pewnym czasie efekt 'błyszczykowy' znika, ściera się a kolor staje się bardziej matowy. Jeżeli nie podoba nam się błysk pomadki, możemy delikatnie odcisnąć pomalowane już usta na chusteczkę higieniczną. Kolor ładnie znika w ciągu dnia, głównie dlatego że jest bardzo zbliżony do mojego koloru ust i zwyczajnie nie widać ubywającego produktu :)
Cena: ok. 25zł/4g
Rimmel Moisture Renew Lipstick 705 Let's Get Naked
Druga pomadka, którą chcę Wam polecić pochodzi z tej samej serii i wszelkie uwagi, które zamieściłam powyżej dotyczą również jej. Kolor to delikatny, nieco brudny róż. Nie ma w sobie drobinek, brokatu ale również daje efekt 'mokrych' ust. Jej trwałość jest porównywalna do trwałości poprzedniej pomadki - zadowalająca jak na tą półkę cenową ale ogólnie dostateczna.
Cena: ok. 25 zł/4g
Bourjois Rouge Edition 04 Rose Tweed
Pomadka ma zdecydowanie delikatniejszy zapach od poprzednich i mniej chemiczny. Kolor to brudny, złamany róż, zdecydowanie bardziej stonowany niż Rimmel 705 Let's Get Naked. Dwie warstwy pomadki dają nasycony kolor. Nie ma drobinek ale nie daje aż takiego błyszczącego efektu jak Moisture Renew. Nie podkreśla suchych skórek, nie wysusza ust. Konsystencja jest nieco twardsza niż Moisture Renew ale pod wpływem ciepła po chwili mięknie i aplikuje się łatwo. Moim zdaniem jest nieco trwalsza od poprzedników, nawet po jedzeniu usta nadal mają kolor, naturalnie nieco słabszy i mniej napigmentowany ale nie schodzi on całkowicie - wtedy wystarczy poprawić i nałożyć jedną warstwę pomadki. Oceniam ją o jeden punkt wyżej od serii Moisture Renew z Rimmel ale należy również wziąć pod uwagę fakt, że w tym przypadku cena jest nieco wyższa.
Cena: ok. 45zł/3,5g
Bourjois Rouge Edition Velvet 10 Don't Pink Of It!
Opakowania są śliczne, każde w kolorze produktu. Produkt aplikuje się bajecznie, głównie ze względu na aplikator w kształcie pędzelka (dzięki temu możemy bardzo dokładnie pomalować usta). Teoretycznie producent nie zaleca używania balsamu pod pomadkę ale ja zawsze tak robię, inaczej zbyt obciąża i wysusza moje usta. Stosuję EOS i nie zauważyłam, by trwałość pomadki przez to zmalała. Właśnie, trwałość.. powiem tylko jedno słowo: niezniszczalna! Musiałam specjalnie kupić płyn dwufazowy bo inaczej nie mogłam się jej wieczorem pozbyć :)
Niestety - używanie jej codziennie dzień w dzień przez ponad 12 godzin zbyt obciąża moje usta i wysusza dlatego stosuję pomadki REV na zmianę z nawilżającymi.
Cena: ok 50zł/ 7,7 ml
Polecam szukać w drogeriach internetowych, tam możecie kupić o połowę taniej!
Golden Rose Velvet Matte Lipstick 27
Szał na pomadki matowe trwa w najlepsze dlatego firma Golden Rose pokusiła się o stworzenie własnej, naprawdę pokaźnej kolekcji (sprawdź sama TUTAJ). Wszystkie opakowania są jednakowe, bordowe a na spodzie znajduje się numerek. Minusem dla mnie jest to, że nie posiadają żadnego mechanizmu zabezpieczającego przed otwarciem - skuwka otwiera się dosyć łatwo a nie ma występującego zwykle wybrzuszenia na opakowaniu które zabezpiecza przed jej wysunięciem np. w torebce. Jest leciutka w porównaniu do REV.
Kolor 27 to nude wpadający w beż i brzoskwinię. Gdybym miała porównać ją do Rimmel 720 Nothing Hill Nude powiedziałabym, że ta jest bardziej brzoskwiniowa i nieco ciemniejsza. Ma bardzo delikatny, naprawdę ładny zapach. Formuła została wzbogacona o witaminę E. Konsystencja pomadki jest dosyć tępa, trudno się ją aplikuje, czuję wyraźny opór w porównaniu do poprzednich przy malowaniu się. Po ogrzaniu aplikuje się ją nieco łatwiej. Jest to bardzo trwała pomadka i trzyma się równie długo co poprzednia. Jednak w moim odczuciu bardziej usta obciąża i wysusza - już pod koniec pierwszego dnia jej noszenia czuję, że moje usta są ściągnięte i wysuszone.
Cena: 11,90 zł/4,2g
Maybelline Color Sensational 160 Cosmo Pink
Opakowania są proste, wykonane z plastiku a każda pomadka ma skuwkę innego koloru. Bardzo łatwo się je przechowuje. Mają dosyć intensywny, charakterystyczny zapach i nie każdemu może przypaść do gustu. Kolor 160 Cosmo Pink to delikatny, naturalny róż. Zawiera malusieńkie drobinki brokatu. Nie są one nachalne i bardzo widoczne ale dzięki nim usta są ładnie rozświetlone. Wykończenie nie jest matowe a usta są w sposób naturalny podkreślone. Konsystencja jest nieco twarda i sucha, nie sunie tak gładko po ustach jak Rimmel. Trwałość pomadki jest średnia, trzyma się kilka godzin; po jedzeniu czy piciu od razu się zmywa.
Cena: 25zł
Maybelline Color Sensational 852 Coral Pearl
Na zakończenie mojego wpisu polecam Wam istną perełkę (i to dosłownie!). Kolor pomadki numer 852 to istna kula dyskotekowa. Jeżeli jesteś fanką brokatu - musisz się jej przyjrzeć! Szminka w zasadzie nie daje koloru na ustach, jedynie pięknie je rozświetla. Nie jest to jednak efekt błyszczyka i mokrych ust a odbijania światła przez drobinki zatopione w produkcie. I choć nie jestem z natury sroką to chętnie po nią sięgam gdy muszę umalować się 'na szybko' a nie mam czasu lub ochoty na myślenie i dokładne malowanie ciemniejszymi kolorami.
Trwałość tej pomadki, podobnie jak poprzedniej, jest średnia. Plusem jest to, że nie widać jej ubytku na ustach i możemy szybko przemalować się nią nawet nie patrząc w lusterko :)
Cena: 25 zł
W ten sposób dotarliśmy do końca mojego wpisu. Każdą opisaną pomadkę przetestowałam na własnej skórze i wszystkie opinie są w 100% szczere. Na koniec dodaję jeszcze zbiorcze zdjęcia wszystkich pomadek razem gdybyście chcieli je porównać. Koniecznie dajcie znać, które szminki w kolorze nude Wy polecacie! :)