Jeżeli interesujecie się choć trochę makijażem i pielęgnacją ciała z pewnością spotkałyście się z balsamami do ust EOS. To malutkie jajeczko od razu stało się hitem! W czym tkwi jego sukces? Czy rzeczywiście cudownie nawilża czy to jedynie wytwór marketingu i bajerancki gadżet?
EOS to skrót od Evolution of Smooth. Jeżeli chcecie zapoznać się bliżej z ofertą zapraszam na oficjalną stronę producenta TUTAJ. Firma posiada w swoim asortymencie balsamy do ust w postaci tzw. jajeczek oraz popularnych sztyftów. Ponadto możemy skusić się na kremy do rąk i ciała oraz kremy do golenia.
Jajeczka EOS dostępne są w wielu wersjach zapachowych m.in. słodka mięta, jagoda, letnie owoce, sorbet truskawkowy, mleko kokosowe, cytryna, wanilia z miętą czy malina z granatem. Każde opakowanie ma inny kolor, pasujący i nawiązujący do zapachu. Ja zdecydowałam się na połączenie maliny z granatem. Balsam pachnie cudownie - słodko, owocowo i na myśl od razu przychodzą mi lato i wakacje. Mam również dobrą wiadomość dla tych z Was, które lubią smakować produkty do ust - ten balsam jest słodki :)
Opakowanie jest wykonane bardzo porządnie, zamknięcie jest solidne, nie otwiera się np. w torebce. Balsam ma półokrągły kształt i jest koloru jasnożółtego. Po jego nałożeniu usta wydają się gładsze, pełniejsze, bardziej nawilżone. Jednak uczucie to nie trwa długo, balsam szybko ściera się i ginie. Nie zauważyłam, by wysuszał moje usta (a i takie opinie krążą o nim na forach) ale nie daje również spektakularnego nawilżenia i nie ratuje bardzo suchych, spierzchniętych ust.
Jajeczko, choć nie można odmówić mu słodkiego wyglądu, jest dosyć niepraktyczne w użyciu. W torebce zawsze noszę ze sobą balsam do ust w kieszonkach na telefon lub długopisy - a kształt tego produktu uniemożliwia mi trzymanie go tak, by zawsze był pod ręką. Dlatego umieściłam go na toaletce i codziennie, przed wykonaniem makijażu, gdy nakładam kremy smaruję nim usta i przechodzę do malowania twarzy. Stanowi dla mnie bazę w celu nawilżenia ust przed ich pomalowaniem.
Cena za jajeczko to ok. 20zł/ 7g. Balsamy w sztyfcie mają podobną cenę i takie same zapachy ale nieco mniejsze opakowanie (4g).
Reasumując: balsam EOS ma nowoczesne, designerskie opakowanie; cudowne zapachy przywodzące na myśl wakacje i letnią beztroskę. Jednak stopień nawilżenia ust jaki daje jest mocno przeciętny i na pewno nie wystarcza dla bardzo suchych ust. Dla mnie jest bardziej gadżetem do popatrzenia i powąchania. Z pewnością cieszy nasze oczy ale nie byłabym pewna, czy nasze usta są dzięki niemu równie szczęśliwe.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz